Wędrowałem po okolicy i zastanawiałem się ile terenu jeszcze mi zostało. Zacząłem biec i nagle w coś przywaliłem.
- Uważaj jak chodzisz tępa pało! Od czegoś masz mózg ! - warknęła dziewczyna, która aktualnie znajdowała się na ziemi.
- Przepraszam ... Nazywam się Christian...Jak ci na imię ? - zapytałem pomagając dziewczynie wstać.
- Cheryl - wysyczała.
Popatrzyłem na dziewczyne, była wkurzona. Ups. Tak wiem moja wina ale no ona też szła jak święta krowa...
- Nie wściekaj się tak, bo ci żyłka pęknie -uśmiechnąłem się głupio.
- Ciekawe komu pierwszemu pęknie...
- Nie mi... - rozglądałem się chwile gdzie jest ta druga dziewczyna ale jej nie widziałem... najwidoczniej poszła sobie.
- Chyba twoja znajoma nas zostawiła - wyszczerzyłem się.
Dziewczyna na zmierzyła mnie wzrokiem.
- Co ?
- Nic.
- Niezłe tatuaże - powiedziałem.
- Dziękuję.
- Gdzie wędrujesz ? - zmieniłem temat.
- Akurat szłam do domu ale wlazłam na jakiegoś palanta.
- Dzięki... w ogóle wiesz gdzie masz dom ? - zaśmiałem się.
- Ee, tak za tą górą... chyba.
- Taki co ledwo co stoi ? Całkowita ruina ? - ta tylko skinęła głową.
- To na lewo a nie za górą - wywróciłem oczami.
Szliśmy razem w milczeniu. Nie miałem co ze sobą zrobić więc postanowiłem ją odprowadzić.
< Cheryl ? > Sorki, że krótkie ale rozkręcić się muszę. ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz