-Jaki słodki.-Powiedziała Nastia.
-Może i słodki,ale sprowadził na nas kogoś.-Odpowiedziałem i wyciągnąłem miecz.
Pies uciekał przed małą grupą goblinów.Dobrze że była mała,więc szybko się z nią rozprawiłem.Po chwili podszedłem do Nastii,która trzymała psa na rękach.
Spojrzała na mnie prosząco i powiedziała.
-Proszę.Weźmy go ze sobą.
-Nastia ile razy mam ci mówić...-Nie dokończyłem bo ta mnie pocałowała.
-Proszę.
-Nastia..-Wtedy piesek skoczył na mnie i zaczął mnie lizać.
-Echh no dobrze.Zatrzymaj go.
Nastia z radości chwyciła mnie za buzie i wycałowała.Gdy wróciliśmy do domu,Nastia opatrzyła mu nogę a ja byłem w kuchni i zacząłem robić coś do jedzenia.
-No w końcu dorwałem się do kuchni.Teraz ja pobawię się w kucharza i coś urządzę-Pomyślałem.
-A tak w ogóle jak go nazwiesz ?-Zapytałem Nastię,która byłą w salonie.
<Nastia?>^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz