środa, 10 czerwca 2015

Od Izay'i CD Luny

Wtopilem się mocniej w oparcie kanapy, kiedy dziewczyna zbliżała się do punktu kulminacyjnego swojej historii. Poczułem dziwne kłucie w prawej kieszeni spodni. Przejechałem po niej delikatnie dłonią, po czym wsunąłem palce do srodka. Te zacisnęły się na chłodnej, metalicznej powierzchni mojego telefonu. Wyciągnąłem go z odmentów kieszeni i położyłem go na kolanach, podciągając je bardziej do siebie. Zupełnie o nim zapomniałem przez ten czas. Nie wyglądał na uszkodzonego, ale i tak nie działał. Szybka diagnoza lekarska wykazała, iż mój telefon się po prostu rozładował. No tak, to stwierdziłem już dzień po wybuchu i od tamtej pory przestałem się nim interesować. Ale teraz, skoro odkryłem swoje nowe,  przydatne "super moce", mogłem chyba go naładować bez prądu w gniazdku. Spróbujmy, albo jego bateria się napełni, albo spali. Impuls elektryczny o nie wielkim napięciu przeskoczył z mojej dłoni i wślizgnął się zgrabnie w komórkę. Nie przerywając operacji, włączyłem telefon, wciskając jeden z przycisków. Stłumiłem w sobie okrzyk radości, kiedy moim oczom ukazał się biały ekran startowy.  Wszystko działało bez zarzutu, ale telefon nie spełniał swojego głównego zadania. Spodziewałem się, że po takiej eksplozji sieć komórkowa może się conajmniej uszkodzić, wszystko wskazywało jednak na to, że umarła absolutnie. Przynajmniej w tym miejscu- dodał wewnętrzny głos optymizmu. Miałem cichą nadzieję, że może kiedyś znajdę chociaz jedną kreskę sygnału. Zasięg padł, to fakt, ale komórka była jeszcze użyteczna: a mianowicie posiadała gry, a na samym środku ekranu zapełnionego wielokolorowymi ikonami królował Tetris. Bez zbędnego zastanowienia się odpłynąłem w świecie kolorowych klocków, spadających na dno planszy, żeby zaraz zniknąć po ustawieniu kolejnego rzędu. I tak pękł jeden poziom, potem kolejny i następny i...
- Sam już wiesz- głos Łuny obił się o moje uszy, podniosłem głowę znad wyświetlacza, dizewcyna nadal wpatrywała się w płomienie kominka- Chodźmy lepiej spać. Jutro chcę się gdzieś wybrać, jesli oczywiście masz ochotę.
- Jak dla mnie wyśmienicie- odpowiedziałem bez dłuższego zastanowienia, kolejny poziom czekał, on wręcz mnie wzywał- A tym czasem, dobranoc!- wyciągnąłem spod siebie koc i okryłem się nim powierzchownie.
- Dobranoc- usłyszałem w odpowiedzi.
Luna wyszła pozostawiając mnie samego. Właściwie nie samego, tylko z Tetrisem, więc jestem w stanie jej wybaczyć. Najwyraźniej nie przespałem nocy, bo po pary godiznach, ktore dla mnie zdawały się chwilą, słońce znowu zaczelo się przebijać nad horyzontem. Najwyraźniej gra i uzupełnianie luk w historii dziewczyny były dość zajmującym zajęciem. Usłyszałem za sobą ciche, lekkie kroki.  Telefon szybko powędrował do kieszeni. Wychyliłem się zza oparcia akurat wtedy, kiedy dziewczyna stanęła w drzwiach. Nie wygladała na wyspaną, ale była gotowa do działania, sądząc po tym, że była gotowa do wyjścia o tak wczesnej porze.
- Witam...- powiedziałem trochę słabiej niż zwykle, chyba zarwana noc nie wyjdzie mi na dobre.
- Dzień dobry. Wstawaj, wstawaj, chciałabym ci coś pokazać.
- Już...-zsunąłem się niechętnie z kanapy- A mianowicie co miałbym zobaczyć?
- Niedaleko widziałam jaskinie wodne. Jestem ciekawa, czy z cieczą wewnątrz nic się nie stało. Może nadarzyła by się okazja, żeby popływać.
Popływać? Jakoś mi się to nie widzi...  Woda. Je wydaje się być zbyt bezpieczna po wybuchu bomby, przynajmniej nie ta na powietrzu.
- Wstyd się przyznać, ale nie umiem zby dobrze pływać. Nie było okazji, żeby się nauczyć- wzruszyłem ramionami- Chyba, że chcesz zostać moim prywatnym ratownikiem i ruszać na interwencję co około 2 minuty.
- Nie mam zamiaru cię do niczego zmuszać.
- A liczyłem na jakąś profesjonalną akcję ratunkową w twoim wykonaniu. Jakaś resuscytacja, albo usta-us...
- Przestań- przerwała mi, a ja odpowiedziałem jej uśmiechem- To co? Idziemy?
- Oczywiście. Prowadź!
Wychodząc zgarnąłem z wieszaka moją kurtkę, która zaraz znalazła się na moich ramionach. Nie szliśmy zbyt długo. Między gęstymi drzewami, przez które słońce nie mogło się przebić, dało się zauważyć wejście do podziemnej jaskini. Tunel początkowo był trochę wąski, więc opieraliśmy się plecami o ścianki, jednak im dalej, tym więcej przestrzeni do oddychania. W łapaniu oddechów jednak przeszkadzała wszechobecna wilgoć. Wreszcie naszym oczom ukazał się naprawdę krystalicznie czysty zbiornik wodny.

< Luna? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz