Niepewnie wszedłem do mieszkania. Szybkim rzutem oka starałem się określić straty w salonie. Woda rozlała się po całym pomieszczeniu, zapewne też zalała mieszkanie pod nami. Nie wspomnę już o instalacji elektrycznej, która siadła na pewno. Drżącą ręką otworzyłem drzwi do sypialni, która była w chyba jeszcze gorszym stanie niż poprzedni pokój. Wody było zdecydowanie więcej. Ciecz spływała nie tylko po podłodze, ale też po dosłownie wszystkich meblach. Nie dam rady tego wysuszyć, mamy przecież zimę. Zapewne wszystko zgnije. Wycofałem się z pokoju, sięgając dłonią do kieszeni. Wyciągnąłem z niej składany nóż. Kciukiem chowałem i wysuwałem ostrze raz za razem. Czy sypialnia nie była przypadkiem skuta lodem, kiedy uciekaliśmy?
- I cały tydzień roboty w pizdu- wysyczałem przez zaciśnięte zęby- Tyle zmarnowanego czasu… Jeśli to miał być żart z twojej strony, to nawet Ci wyszedł. Sam bym się takiego nie powstydził, wiesz?
Moje plecy napotkały opór ściany. Zamurowało mnie na moment. Nastąpiła chwila ciszy, który przerwał mój nagła salwa śmiechu. Zjechałem w dół po ścianie, kuląc się z lekka. Kątem oka widziałem jak Luna próbuje podejść trochę bliżej, jednak powstrzymał ją wcelowany w jej stronę nóż otwarty w mojej dłoni.
< Luna ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz