niedziela, 21 czerwca 2015

Od Luny CD Izay'i

Przybrałam swoją ludzką postać, wspięłam się po szczebelkach na górę. Izaya miał rację, tornado już przeszło. Na powierzchni czekał na mnie chłopak, rozglądał się dookoła, budynek ucierpiał ale nie aż tak bardzo. Razem z moim towarzyszem skierowaliśmy się do mieszkania, żeby ocenić straty. Jak tylko podeszliśmy do drzwi, nasza uwagę przykuła kałuża. Odsunęłam się od niej instynktownie. Izaya posłał tylko zdziwione spojrzenie, zaczął odbijać się do drzwi mieszkalnych. Otworzył je z kopniaka, wszędzie było pełno wody. Najwięcej jednak wpływało z pokoju w którym spałam.
- Jasna Cholera...

< Izaya? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz