- Możesz mnie puścić...? - Zapytałam po dłuższej chwili.
- Em... Tak, wybacz wpatrywałem się w jego trupa. - Puścił mój kołnierz. - I tak przy okazji proszę, Twój sztylet. - Podał mi broń.
- Dzięki.- Chwyciłam ją, chwilę potem podeszłam do jednej z desek i wyciągnęłam drugi. Przeciągnęłam po stali palcem, polała się krew. - Chodź, zapraszam Cię do siebie na obiad i odpoczynek. - Spojrzałam na niego, chowając sztylety na plecach.
- Nie wiem czy mogę... Nie chcę się narzucać...
- Nie pierdziel już, tylko chodź. - Skierowałam się do wyjścia ze sklepu, słyszałam jak chłopak idzie za mną.
Przeszliśmy trochę drogi do mojego domku, który widniał w oddali.Weszliśmy do budynku, postawiłam koszyk na stole.
< Izaya ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz