niedziela, 7 czerwca 2015

Od Luny CD Izay'i

Zajęłam pozycję bojową, miałam wrażenie że ten mężczyzna nie jest przyjaźnie nastawiony. Zaczął schodzić na dół, nie wiem czemu ale jego postać mnie przerażała. Obserwowałam go na każdym kroku, jego ruchy były dosyć płynne. W mgnieniu oka sięgnął do jednej z kieszeni, wyciągnął nóż. Rzucił w nim w kierunku mojego towarzysza,ten jednak zrobił unik. Odetchnęłam z ulgą, teraz mogłam się skupić na walce. Drugą dłonią sięgnęłam do kieszeni spodni, tam znajdował się scyzoryk. Rzuciłam nim tak precyzyjnie, że powinnam go zabić. Jednak ostrze chybiło dosłownie centymetr od jego głowy.
Nieznajomy wybuchł śmiechem, sięgnął dłonią do pleców. Musiałam się przyszykować na najgorsze, ku mojemu zdumieniu wyciągnął kusze. Wyglądał teraz jak jeden ze straży demacii, złe myśli powróciły na nowo. Widziałam tylko jak zwalnia blokadę, potem nastąpił wystrzał, instynktownie zasłoniłam się rękoma i zamknęłam oczy. Usłyszałam jakby coś pękło, czekałam na zgon albo jakieś poważne rany. To jednak nie nastąpiło, ośmieliłam się otworzyć oczy. Doznałam szoku, przede mną stała ściana z lodu, strzała wbiła się w sam środek. Cofnęłam się do tyłu, tam gdzie stałam pojawił się szron i śnieg. Zamrugałam oczami, nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie stało. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, mój wzrok natrafił na koszyk obok jednego z regałów. Widziałam tam zabutelkowane wody i jedzenie w puszkach. Chwilę potem spojrzałam towarzysza, był chyba lekko wstrząśnięty tym co zobaczył. Dyskretnie wskazałam palcem na nasz cel, skoczyłam do przodu skupiając na sobie uwagę tego gościa. Ten jak na zawołanie zbiegł ze schodów chwytając jakąś belkę. Zaczęła się walka.

< Izaya ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz