niedziela, 7 czerwca 2015

Od Izay'i CD Luny

Chwyciłem rękojeść sztyletu i przyjrzałem się lekko zdobionej klindze. Przejechałem po niej opuszkiem palca. Po metalicznym ostrzu spłynęło kilka kropel szkarłatnej krwi. Przewróciłem sztylet kilka razy w dłoni, na szczęście nie był zbyt ciężki. Nie przywykłem do używania aż tak długiej broni białej, ale myślę, że w razie potrzeby sobie z nią poradzę.
- Skoro to pamiątka, to postaram się na nią uważać. Jakoś dam radę, go obsłużyć ale mam nadzieję, że nie będę musiał z niego korzystać. Jakoś mi się teraz nie widzi pozbawianie ludzi życia, bo trochę mało ich zostało. Żeby wszyscy zginęli, byłoby naprawdę przykro.
Oderwałem wzrok od ostrza i spojrzałem po zmasakrowanych ludzkich ciałach, które leżały dosłownie wszędzie. Pas zwłok ciągnął się od wejścia, poprzez schody, aż na drugie piętro. Jedna z zastygłych sylwetek opierała się o ścianę , tuż za stopniami wiosącymi na gorę. Wyglądała trochę przerażająco, zupełnie jakby na nas patrzyła, obserwowała nasze ruchy. Wydawała się zbyt żywa. Zapewne dlatego, że żywa była. Mężczyzna oderwał się od podpieranej ściany stanął na najwyższym stopniu schodów, nadal patrząc w naszą stronę. 

< Luna ? > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz