- Dobrze Ci radzę schowaj ten nóż... - Powiedziałam.
Izaya spojrzał na mnie jak na debilkę, jednak schował ostrze do kieszeni. Sytuacja w pomieszczeniu stała się napięta, czułam się teraz winna temu że zniszczyłam jego mieszkanie. Musiałam mu je jakoś odbudować, jednak nie było to takie proste. Trzeba było wydobyć całą wodę z mieszkania, oraz dodatkowo je wysuszyć.
- Wszystko jest do wywalenia... - Skomentował chłopak.
- Przepraszam... Nie zrobiłam tego specjalnie...
- Zwykłe przepraszam nie wystarczy... Wszystko mi tutaj zamarznie, jak temperatura spadnie do zera...
- No już dobrze, dobrze naprawię to co zniszczyłam... - Zdjęłam sztylety i odłożyłam je na suchą półkę. Miałam już wejść do pokoju, gdyby nie fakt że woda była moim wrogiem. To był cud, że jeszcze nie zamieniłam się w pół rybę... Trzeba było wymyślić inny plan, taki który zadziała i nie wyrządzi szkód w mieszkaniu chłopaka.
- Ciekawe jak... - Dotarł do mnie jego głos, najwyraźniej chłopak był już zirytowany.
- Trzeba " Wypompować wodę " Potem to wszystko osuszyć. - Ruszyłam do drzwi wyjściowych, miałam zamiar odwiedzić dolne mieszkanie w poszukiwaniu wiader i szmat do wytarcia podłogi.
Nie czekałam na swojego towarzysza, zeszłam po schodach na piętro niżej. Otworzyłam drzwi mieszkania, z nich też wylewała się woda ale nie w takich litrach jak tam na górze. Przeszłam do salonu, rozglądałam się w poszukiwaniu wiader. Nawet nie musiałam odchodzić daleko, dwa z nich stały na jednej komodzie. Wzięłam niski stolik, żeby do nich dosięgnąć kiedy tylko moje palce zawadziły o metal kubeł przechylił się w moją stronę. Poczułam jak coś spływa na moją głowę, chwilę potem na barki, plecy i ramiona. To była woda, ruszyłam się gwałtownie. Wiadro przewróciło się na mnie wylewając całą zawartość prosto na moje ciało. Upadłam na podłogę robiąc przy tym mały hałas. Chciałam się jak najszybciej wydostać, jednak zanim zdążyłam się ruszyć moje nogi zamieniły miejsce z syrenim ogonem.
< Izaya ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz