sobota, 30 maja 2015

Od Nastii "Życie" #2

Dni uciekały nieubłagalnie. Wszystko zaczęło wyglądać w miarę normalnie. Przynajmniej tak mi się zdawało. Doszłam do dużej skały i stwierdziłam, że mam dość i dalej nie idę. Zamknęłam oczy i starałam się rozmyślać o wszystkim co było. Lecz to było na marne. Na swojej twarzy wyczułam oddech więc moja reakcja była natychmiastowa. Spojrzałam na stworzenie które przypominało konia i człowieka. Nigdy takiego czegoś nie widziałam. Nie miałam się czym bronić. Zaczęłam się powoli cofać. Stowrzenie patrzyło na mnie ze wściekłością. Nadal się cofałam i liczyłam na to, że sobie pójdzie. Nic z tego, stwór był coraz bliżej a ja upadlam na ziemie potykając się o kamień. Cholera, no to już po mnie...
Potwór stał nade mną i patrzył mi w oczy, ja spanikowałam. Klasnęłam w ręce aby odstraszyć to coś. Nagle zrobiło się ciemno lecz ja wszystko widziałam. Stworzenie zaczęło wpadać w szał. Ja szybko się podniosłam i zaczęłam biec. Co to było ? Skąd ta ciemność... jak ? Czyżby to ze mną było coś nie tak ? Możliwe... biegam bardzo szybko i tworze jakąś ciemność. Co ja jeszcze potrafie ? Bez zastanowienia ruszyłam w dalszą wędrówkę. Biegłam i biegłam. Nagle coś zaczęło się ze mną dziać. Moje ręce zaczęły wyglądać inaczej. Miałam na nich czarno brązową sierść. Nie zoriętowałam się nawet kiedy stałam się psem. Ciekawe jak ja będę sobą... wyczułam coś i biegłam dalej. Stanęłam przed domem, nie był to jakiś pałac ani willa. To był dom zrobiony po części z kamienia. Przy domu znajdowało się również jezio ro.
Znalazłam schronienie. Wiedziałam, że będzie już lepiej. Stałam się sobą, nie wiem jak ale tak się stało. Zauważyłam, że niedaleko tego miejsca znajduje się zakład gdzie wyprodukowali bąbe. Pobiegł tam aby zobaczyć czy ktoś tam jest. Weszłam do środka i ujrzałam jak ktoś próbował się wygramolić spod gruzów. Zacisnęłam pięści i wokół budynku pojawiła się mgła. Ni stąd ni zowąd w moich rękach znalazł się czarny sztylet. Rzuciłam nim w tą osobę. Moim celem było zabicie tych, którzy to zrobili mi. Zabiłam tą osobę, to przez nią nic nie zostało...
Nagle coś pizgło. Stanęło coś przedemną. Nie wiedziałam co to ale domyślałam się powoli.
- Witaj Nastio - powiedział straszny głos.
- Kim jesteś i czego chcesz ? - zapytałam.
- Chce cię zapytać.
- O co ?
- Phi, też pytanie. A więc przejdźmy do konkretu. Mam do ciebie ofertę. Zostaniesz na Ziemi albo pójdziesz ze mną... Tutaj możesz kogoś jeszcze odnaleźć, żyć dalej w niepewności, że może będzie dobrze. A tam gdzie ja cię zabiorę, będzie gorąco. Nie zobaczysz już nikogo... to jak będzie ?
- Zostaje tutaj.
- Twoje słowo jest dla mnie rozkazem.
Powiedział to i odszedł. Weszłam do domu i się uszczypłam, może to sen ? Może nic się nie stało... ale zaraz ał to boli... ja żyje ... naprawdę.

THE END

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz