Kobieta wskoczyła do wody.Oczywiście mogłem skoczyć za nią i przemienić się w trytona,żeby jej to wytłumaczyć.Wcześniej pojawił się ork i chciałem go pokonać.Było to niestety iluzja.Luna tez wyglądała jak ork i dla tego ja zraniłem.Nie chciałem tego,ale wiem kto był za to odpowiedzialny.To ten chłopak.Byłem wściekły.Jego zapachu nie dało się już wyczuć,ale nie ze mną te numery.Jego może i nie mogłem wyczuć,ale moc sztyletów które ukradł owszem.Czułem je gdzieś w mieście.Zamieniłem się w lwa i czym prędzej pobiegłem za zapachem stali.W pewnym miejscu był on wyraźny.Prowadził mnie on pod jedne drzwi.Stałem się człowiekiem i wyważyłem drzwi.Nie myliłem się.On tam był. Jednym ruchem rzuciłem się na niego i przywaliłem mu kilka razy z pięści w ryj.
-Masz szczęście,że nie zabijam ludzi.-Powiedziałem i zaprałem sztylety ze sobą.
Jeden przystawiłem mu do gardła i zapytałem
-A teraz gadaj gdzie ona mieszka ?-Na pytanie odpowiedział dość szybko a ja ruszyłem w stronę jej domu.Gdy byłem koło niego to bez wahania wszedłem do środka,ale nikogo nie było.Siadłem więc przy stole i czekałem.Po kilku minutach drzwi się otworzyły.
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz