-Chciałbym cię przeprosić.Miałem jakieś halucynacje.Widziałem zamiast ciebie orka.-Ta tylko spojrzała na mnie.
-A sztylety ? Zabrał je tamten facet.
-On dostał kilak razy w mordę i już.-Ta zrobiła jakieś dziwne oczy.Nie wiedziałem czy cieszy się z tego powodu,czy jakby jej na nim zależało.Ale ja mam na to wyjebane.Ja mam moja Nastie.
-Ale nie martw się żyje.-Dodałem.
-I chuj mnie to obchodzi.-Powiedziała ze śmiechem.
-Dobra to ja już może pójdę żeby nie zawracać ci dupy.-Po tej wypowiedzi zaburczało mi w brzuchu na cały pokój.
-Jesteś głodny ?-Zapytała z zażenowaną miną.
-Nie kurwa.To tylko potwór w moim brzuchu chce się wydostać.
-Debilna odpowiedź.
-Bo debilne pytanie.
-Chodź do kuchni dam ci coś do jedzenia.
Poszliśmy do kuchni i tam dostałem coś do jedzenia.
-Powiesz mi może coś o sobie koleżko?
-Echh nie ma o czym gadać.Że jestem Dadamax lat 25 i mieszkam z piękna kobietą o imieniu Nastia.Tyle ci mogę powiedzieć.
Ta jakby chciała coś powiedzieć,ale do domu ktoś wszedł.Spojrzałem ukradkiem w stronę drzwi wejściowych i zobaczyłem Izayi'a.
-Zostań.Nie pokazuj mu się bo zwariuje jeszcze.-Powiedziała i zostawiła mnie w kuchni a sama poszła do niego.
<Luna ?, Izaya>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz