- Nie patrz się tak, nie o to mi chodzi. -Powiedziała do mnie.
Ech jednak te nastolatki myślą o jednym.
-Mał...to znaczy Nastia słuchaj.Jeśli myślisz o tym co ja myślę że ty myślisz co ja chcę to jesteś w błędzie.Ja do tego nie chce cię zmuszać.-Powiedziałem do niej i znowu się odwróciłem.
-Wybacz jeśli cię uraziłam.-Powiedziała Nastia i siadła na kanapie.
Spojrzałem na nią i zasiadłem obok niej.
-Nie smuć się.Jeśli chcesz żebym wyszedł to powiedz.-Po tym zdaniu wstałem i poczułem straszliwy ból w nodze.Upadłem na ziemie.Nastia od razu wstała i położyła mnie na kanapę.Rozdarła trochę nogawek od spodni.Widać było jak trucizna powoli niszczy skórę.Pojawiły się również zielone żylaki co świadczyły o obecności trucizny.Po chwili zemdlałem.Nie wiem co się działo przez ten cały czas.Ale miałem sen.Był to piękny sen.Ale znowu była w nim Nastia.Tym razem biegła.Dziwiłem się trochę,bo to była moja okolica w dzieciństwie.Była tam mała Nastia.Dziwiło mnie to,bo jej nie znałem przecież.Widziałem też siebie.Siedziałem na drzewie.A to dziwne bo nie pamiętam tego zdarzenia.Nagle Nastię zaczęły atakować dzikie psy.Ja zeskoczyłem z drzewa i sam kilka razy zostałem pogryziony,ale małą Nastię zaniosłem do jej rodziców.Było to dla mnie trochę dziwne,ponieważ nie pamiętam tego zdarzenia z dzieciństwa.Może dlatego że miałem w dzieciństwie wypadek i straciłem pamięć trochę.Po chwili sen zniknął a ja czułem jak ktoś przytula się do mnie.Ledwo otworzyłem oczy i zobaczyłem że leże w samej bieliźnie na kanapie.A na ziemi siedzi Nastia która wtula się do mnie.
<Nastia?> ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz