sobota, 6 czerwca 2015

Od Izay'i CD Luny

- Gdybym miał do kogo wracać, nie chodził bym za tobą od dwoch dni- włożyłem ręce do kieszeni spodni.
Dziewczyna, ktora stała teraz obok drzewa nie była nawet najbrzydsza i co najważniejsze, była człowiekiem. Bił od niej jakiś dziwny chłód, musiała sporo przejść, właściwie to przeież przeżyła wybuch bomby, więc to chyba jasne. Czułem jej niepewność, płynące z jej strony niezdecydowanie. Starała się mnie wyczuć, przy tym trzymając mnie na dystans. I ten sztylet... Pozornie tylko się nim bawi, jednak w kazdej chwili jest gotowa by zaatakować. Na razie lepiej się nie zbliżać...
- Nie ładnie- pokręciłem głową z uśmiechem- Spokojnie, nic ci nie zrobię. Nawet jeśli bym chciał, to nie mam jak. Okaż więcej entuzjazmu! Też jestem człowiekiem i o dziwo też żyję! A co jeśli jesteśmy ostatni? Mielibyśmy przewalone...- Posmutnialem na chwilę, jednak szybko uśmiech wrócił na moją twarz- Żeby dopełnić formalności. Orihara Izaya, miło mi.
Spojrzałem ponownie w jej stronę oczekując na jakąkolwiek reakcję lub odpowiedź. Chyba trochę podświadomie czekałem też, az schowa ten spory sztylet.
<Luna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz