- Bardzo śmieszne... - Przewróciłam oczyma. - Kiedyś wyschnę, a wtedy Cię dopadnę i sprzedam Ci kopa za ten żart.
- Hah, będę czekać z niecierpliwością. - Chłopak przeszedł przez cały pokój, stanął na przeciw mnie. - Ciekawe jak mnie dosięgniesz. - Zaśmiał się lekko. - Chwilowo jesteś uziemiona, nie możesz się nawet ruszyć... - Zamyślił się na chwilę. - Nie obraź się, ale to trochę dziwne że zamieniasz się syrenę...
- Wiesz, skoro moja matka była w połowie czarownicą... To coś mogło się zachować, jak dla mnie to jest coś w rodzaju klątwy... Jak tylko dotknę wody, tracę nogi i zyskuje ogon. To trwa jakieś dziesięć sekund, no i do póki nie wyschnę nie mam jak chodzić.
- No to masz pecha... - Mój towarzysz nie mógł się powstrzymać od śmiechu, zaczęło mnie to powoli denerwować.
- Dobra, zanim tutaj umrzesz ze śmiechu mam do Ciebie gorącą prośbę. Możesz mnie zanieść tam, gdzie jest sucho...? Bo inaczej Ci nie pomogę, jak będę leżała w wodzie.
< Izaya ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz