- Nie wiem, takim zaawansowanym lekarzem to nie jestem. - Przekręciłam lekko głowę, chłopak dalej trzymał mnie za rękę. Skoro przynosiło mu to ulgę to postanowiłam się nie ruszać, przez dobre dziesięć minut. Po upływie czasu zaczęły mi drętwieć ramiona, ta pozycja była strasznie niewygodna. - Emm... mogę już zabrać swoją dłoń...? - Spytałam.
- Hmmm, niech się zastanowię... Nie. - Uśmiechnął się przy tym, poprawił uścisk na mojej dłoni jednak po chwili puścił. - Spokojnie, przecież żartuję. - Oparł się o kanapę, jego nos wyglądał teraz o niebo lepiej. Opuchlizna trochę zmalała, czyli moje przypuszczenia okazały się słuszne.
- Tak jak mówiłam, wystarczy tylko żebyś okładał sobie nos lodem. Czas pokaże czy te kości się zrosną, jak nie to będziesz miała wielkiego pecha. - Przeciągnęłam się lekko, zachciało mi się spać. - Uważam, że moja wizyta została właśnie zakończona. Więc teraz muszę się Ciebie zapytać, czy będziesz potrzebował mojej pomocy dalej...?
< Izaya ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz