Mam dość latania do kibla ... dość. Kiedy to wszystko ustało ... mniej więcej weszłam do salonu gdzie na kanapie leżał Dadamax.
- Hej, już nie śpisz ? - zapytałam patrząc mu w oczy.
- Nie było ciebie na górze to wstałem - powiedział z uśmiechem.
Spojrzałam na psa. Rozkosznie wyglądał goniąc swój ogon.
- Jest piąta rano, nie potrzebnie wstałeś tak wcześnie.
- Ale się opłacało - wyszczerzył się.
Eh... tak jestem tylko w jego koszulce - wywracam oczami i ide na górę aby się kompletnie ubrać. W połowie schodów staje.
- Naprawiłeś schody czy to jakaś magia, że nie ma jak się na nich zabić ?
- Naprawiłem - powiedział szybko patrząc w moją stronę.
- Dziękuje.
Weszłam szybko na góre i ubrałam się kompletnie. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie.
Ał... mój brzuch chyba na łeb dostał.
Wstałam i poszłam do kuchni bo do kibla już nie mam po co, bo wyrzygałam już chyba wszystko co miałam.
Uszykowałam śniadanie. Zjedliśmy je wspólnie i Set też jakąś zakąske dostał.
Po śniadaniu bawiłam się trochę ze szczeniakiem. Słodziak z niego.
Około ósmej położyłam się na kanapie i przysnęłam... eh, trudno nie zasnąć po zjebanej połowie nocy.
Słyszałam jak coś gra... grać może tylko jedna rzecz radio. Bez zasilania nie pociągnie ale najwidoczniej Dadamax się bawi - wywróciłam oczami.
Patrzyłam w sufit bo nie miałam nic lepszego do roboty ale w końcu stwierdziłam, że trzeba coś porobić.
Podeszłam do Dadamaxa i go przytuliłam.
- Czego szukasz ? - zapytałam patrząc na niego.
- Piosenki, takiej jednej.- uśmiechnął się szeroko.
- Jakiej ? Może tak mnie naprowadzisz.
- Hmm... okey. Love me like you do, lo lo love me like you do - zaśpiewał kawałek. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Też cię kocham - powiedziałam i pocałowałam go w kark.
Wyszłam na zewnątrz wołając psa. Niech sobie pobiega.
Obeszłam z nim cały dom do okoła. Zobaczyłam klapę w ziemi a to, że jestem ciekawska to mam wrodzone. Set pobiegł do domu pewnie po Dadamaxa... pies ma nawet więcej rozumu niż ja.
Otworzyłam lekko klapę. Było pusto i ciemno.. hmn w sumie dla mnie jasno widzę w ciemności i dobrze. Do czegoś jednak się te moce przydają.
Schody, stare i zniszczone... czyli norma w tym domu. Zeszłam na dół i zobaczyłam pełno jakiś zdjęć. Od dzieci po osoby dorosłe. Stare i nowsze zdjęcia. Zerknęłam na jedno z nich. Przedstawia ono czrero osobową rodzinke. Zerkam na kolejne.
Dziewczynka i jakiś chłopak, starszy od niej. To widać. Ta dziewczynka jest do mnie podobna ale nie, przecież to nie ja...
Dom gdzie bawi się chłopak z dziewczynką.
Eee... co to wszystko jest ? I skąd się to tutaj wzięło. Patrzę na zdjęcie gdzie widzę już starsze dzieci i już widać te twarde rysy... to ja i Dadamax ale skąd te zdjęcia tutaj ?
Słyszę kroki, odwracam się i widzę biegnącego po schodach Dadamaxa.
< Dadamax ?> ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz